Home Pani Domu Metamorfoza pokoju dziecięcego, czyli krótka opowieść o tym jak odzyskaliśmy sypialnię

Metamorfoza pokoju dziecięcego, czyli krótka opowieść o tym jak odzyskaliśmy sypialnię

by Gosia Socha

W sumie to mój M dobrze zauważył – w tytule powinien być tryb ciągły zamiast przeszły. My tej sypialni jeszcze nie odzyskaliśmy – my o nią ciągle walczymy, ale jesteśmy na dobrej drodze do wygrania nie tylko bitwy, ale i wojny! W chwili obecnej metamorfoza pokoju dziecięcego wygląda tak, że dzieci mają swój kąt, a my ciągle mamy sypialnię w salonie (ma to swoje plusy i minusy :)) Ale zacznijmy od początku- odliczanie czas zacząć.

Dwoje pod jednym dachem

Pięć lat temu kupiliśmy swoje mieszkanie na nowym osiedlu. Ekstra! Mega wielki taras, kuchnia łączona z salonem i dwa pokoje. Po przeprowadzeniu się z mieszkania wielkości kawalerki – czuliśmy, że dobrze robimy. Ba! Byliśmy przekonani, że wygraliśmy los na loterii (tylko czemu ta hipoteka taka wysoka? 🙂 ) Jedna sypialnia z góry została przeznaczona dla dzieciaczka, który już wtedy był w mocno określonych planach. Druga – ta większa, została „zagospodarowana” przez nas. To słowo jest celowo w cudzysłowie, bo w sumie za wiele w tym pokoju nie zrobiliśmy. Natomiast właśnie w tym pokoju była idealna wnęka na ogromną szafę w zabudowie, która nie mogła tam nie stanąć, więc i stanęła – za nasze ostatnie pieniądze. Natomiast na łóżko i inne hyggowskie gadżety nie wystarczyło już hajsu po prostu 🙂 Za to udało nam się nie mieć praktycznie żadnych innych mebli do przechowywania, na czym nam obojgu mocno zależało. Dobrze czujemy się w czystych, jasnych i przestronnych wnętrzach. W sypialni stanęła więc zwykła kanapa przywieziona ze starego mieszkania, szafa wnękowa i duży zamiokulkas (to ten nieśmiertelny kwiatek :)) Nie było to ucieleśnienie moich marzeń o pięknej, przytulnej sypialni, ale wreszcie nie musieliśmy codziennie słać łóżka – a to już był dla nas mega sukces. Taka sielanka trwała aż do momentu, gdy dwa lata później urodził się nam młodzian.

Troje pod jednym dachem

Gdy tylko dowiedzieliśmy się, że pod sercem rośnie mały chłopiec, od razu wzięliśmy się za przerobienie małej graciarni jaka powstała z drugiego pokoju w pokój dla małego chłopca. OK, wiedzieliśmy, że na początku i tak łóżeczko stanie w naszej przestronnej (ironia! 😛 ) sypialni, ale od razy zakładaliśmy, że ten czas będzie tak krótki, jak to tylko możliwe. Nie zrobiłam niestety zdjęcia tego pokoik w pełnej krasie. Postawiliśmy na białe meble od Pinio z drewna. W założeniu i w praktyce miały one posłużyć przynajmniej kilka lat (i służą!). Ściany mają kolor taki, jak w całym mieszkaniu – czyli są prawie białe, delikatnie ocieplone beżem. Za akcent kolorystyczny służył spory zielony dywan z IKEA oraz… naklejki z serii In the jungle.…(swoją drogą, jakby mnie ktoś teraz zapytał, czy bym to zrobiła jeszcze raz, to bym się trzy razy zastanowiła – przy ich zdejmowaniu zeszły wraz ce ścianą!). Po miesiącu z nami przenieśliśmy tylko łóżeczko z młodym do jego pokoju, a my mieliśmy sypialnię znowu tylko dla siebie.

Czworo pod jednym dachem i …. 

Oczywista oczywistość, że niedługo potem pojawiła się wieść o kolejnej małej istocie 🙂 W niespełna półtora roku po narodzinach syna byłam już w ciąży z córeczką. Radość przeogromna (chociaż obstawialiśmy drugiego synka :))! Pytanie tylko – jak teraz ich pomieścić? I tu nadeszła ta chwila, gdzie musieliśmy sobie odpowiedzieć na dwa pytania.

Pierwsze – czy od razu robimy dzieciom oddzielne pokoje? Bez mrugnięcia okiem stwierdziliśmy, że nie.
Drugie – czy oddajemy im swoją sypialnię czy upychamy ich w pokoju synka. Po dłuuuuuuuuugich negocjacjach Mąż się zgodził na zamianę pokoi z poczuciem nieutulonego żalu za ogromną szafą 🙂

Dwoje dzieci pod jednym dachem to już coś, ale dwoje dzieci odrębnej płci w jednym pokoju to już mega wyzwanie! Szczególnie dla kogoś, kogo przeraża ten wszechobecny róż i kicz w dziewczęcych pokojach. Taki wiecie, że aż rzygasz tęczą! Fuj, ble i fuj do kwadratu. Trzeba było zrobić pokój tak, aby po pierwsze – kolory mówiły o tym, że jest to pokój dziecięcy, a po drugie, żeby zmieściły się te wszystkie zabawki i sprzęty. No właśnie – sprzęty! Dwa łóżka, podwójna ilość ubrań, zabawek… tak, dobra organizacja to podstawa!

Pan Mąż się wziął do roboty i pomierzył cały pokój wzdłuż i wszerz. Pomierzył też wszystkie meble, które miały za zadanie w nim stanąć. Przestrzeń pokoju przeniósł w odpowiedniej skali na kartkę papieru. Z bryłami mebli zrobił tak samo – tylko te powycinał no i zabawę w puzzle można było zacząć! W ten sposób osiągnęliśmy wizualizację jak i co gdzie postawić. Dzieci siłą rzeczy mamy jeszcze za małe na łóżko piętrowe, ale jakoś udało się wszystko pomieścić bez szkody ani dla przestrzeni do zabawy, ani dla estetyki.

Nasza sypialnia z młodszym dzieckiem w roli głównej – odsłona pierwsza, haniebna 🙂

Z nieukrywanym lekkim zażenowaniem ukarzę Ci wnętrza rzeczonego wcześniej pokoju rozrzutnie nazwanego ‚Naszą sypialnią’. Kiedy teraz patrzę na te zdjęcia, stwierdzam, że nazywanie tego pokoju określeniem sypialnia, było najdelikatniej to ujmując – eufemizmem. Tym bardziej cieszę się z tego, że właśnie ten pokój przeszedł metamorfozę!

Wejście do pokoju - widok z drzwi
Kącik Mai
Łóżeczko Mai
Kącik wszelakich skarbów

Tak, ten pełzający szkrab na zdjęciach to Nasze drugie oczko w głowie – Maja 🙂 Zdjęcie było robione 2.5 miesiąca temu, a od tego czasu przeszła gwałtowny skok w przemieszczaniu się na dwóch kończynach i nie tylko 🙂

Jeszcze jeden widok z wejścia 🙂
Widać drzwi i 'kawałek' szafy 🙂

 

Estetyka pokoju rodzeństwa

Meble pozostawały te co wcześniej –  Pinio. Po przygodzie z dżunglą wiedzieliśmy już, że naklejek raczej nie będzie – przynajmniej nie w takiej ilości jak była. Nauczeni doświadczeniem wiedzieliśmy też, że feeria barw zabawek, to wystarczający element kolorystyczny. Stąd postawiliśmy na białe meble, jaśniutką wykładzinę, w większości jasne ściany i kilka dodatków w dwóch pastelowych kolorach – pudrowy róż i przygaszony niebieski. Nietrudno się domyślić skąd taki wybór 🙂

 

Pokój przed wstawieniem do niego zabawek i przed zawieszeniem wszelkich półeczek, ozdób i zasłon wydawał się być bardzo jasny – aż raziło w oczy. Lubię nowoczesną stylistykę, ale daleko mi od skandynawskich, zimnych, metalowych łóżek i monochromatycznej biało czarnej kolorystyki, które często przeskakują na instagramowych zdjęciach. Wiedziałam jednak, że nie muszę obawiać się tej JASNOŚCI, że zarówno dodatki, jak i ich zabawki wniosą dostatecznie dużo życia w tę przestrzeń. I wiesz co? Nie pomyliłam się ani na trochę 🙂

Pokój dzieci w odbiciu lustrzanym
Widok z szarej kanapy

Długo wahaliśmy się czy położyć dywan czy wykładzinę. Było dużo za i przeciw – od cenowych, po estetyczne i praktyczne. Ostatecznie wygrała wykładzina – baaaardzo jasna i przede wszystkim gładka! Bez żadnych mazów, wzorków, kwiatków czy innych pierdół. Dzięki temu pokój zyskał na przytulności i daje wyciszenie. Pod obszytą na wymiar pokoju wykładziną znalazł się podkład – dzieciaki mają dzięki temu tak miękko, że aż się nie chce wychodzić. Natomiast młody jak ma potrzebę pobawienia się autkami, to może sobie rozwinąć swój prywatny dywanik, który może rozłożyć w dowolnie wybranym przez siebie miejscu – zwykle daleko od siostrzyczki 🙂

Dywanik 'droga' Piotrusia
Dywanik na tle wykładziny

Remont i przeprowadzka w 36 godzin 🙂

Od projektu byłam ja 🙂 Uparłam się na to, aby cała metamorfoza pokoju dziecięcego przebiegła sprawnie – w jeden weekend. To co było zrobione wcześniej – to malowanie jednej ściany na ten kolor co to miał być szary, a jest gołębio-niebieski (!) i zamontowanie karnisza. Wszystkie zakupy były poczynione wcześniej i skrupulatnie gromadzone. W sobotę rano wzięliśmy się do pracy! Najpierw wynoszenie mebli, potem sprzątanie i przygotowywanie paneli pod podkład i jego dopasowywanie. Wydawało nam się, że zajmie nam to maksymalnie godzinkę, a zajęło… cztery! Wydawało nam się, że teraz pójdzie z górki, bo tylko wstawić meble, poustawiać wszystko i z bańki. Wydawało nam się też, że pójdziemy wcześniej spać, ale znowu nam się tylko wydawało 🙂

Po przestawieniu, abyśmy mogli przenieść ciuchy Piotrka do nowego pokoju, musieliśmy zrobić na nie miejsce – czyli usunąć część ciuchów z NASZEJ szafy i przenieść je do Piotrka szafy 😀 Tak, właśnie tak, do szafy dziecięcej! Nie będę się już rozpisywała ile czasu nam to zajęło, ale w ostatecznym rozrachunku sobotnią pracę zakończyliśmy o pierwszej w nocy (młoda spała wówczas w łóżeczku turystycznym w naszej nadal niedoszłej sypialni :D).  W niedzielę pozostało nam ułożenie przebranych dzień wcześniej zabawek (część poszła do skrzyni do piwnicy, część z niej wróciła, a jeszcze inne zostały naszykowane do domu samotnej matki). Dodatkowo wieszaliśmy firanki, zasłonki, półki, ramki i lampki. I tak w półtora dnia ogarnęliśmy pokój ze stanu ‚PRZED’ na stan ‚PO’. Muszę przyznać, że jestem z nas mega dumna! A dzieciaki? Są zachwycone! O ile Piotrek wcześniej zlewał totalnie swój pokój i większość czasu spędzał i tak w salonie, o tyle teraz sam ucieka do swojego pokoju 🙂 A Majka – jak to młodsza siostra – gdzie by nie poszedł leci za nim jak w dym! 🙂

Przed metamorfozą
Po metamorfozie
Wejście do pokoju - widok z drzwi
Po metamorfozie

Jak metamorfoza pokoju dziecięcego wpłynęła na jego ostateczny wygląd? Sama zobacz 🙂

Jak możesz z łatwością zauważyć – nie jest ani  monochromatycznie, ani tęczowo. Według mojego dość subiektywnego gustu jest delikatnie i dziecięco zarazem. Sama półka z książkami ułożonymi kolorami daje meeeega fajny efekt. Swoją drogą serdecznie Ci polecam ten sposób układania książek na półkach z dwóch przyczyn. Po pierwsze – wygląda to bardzo estetycznie. Po drugie – dziecięce książki mają baaardzo nasycone barwy i właśnie dzięki temu same w sobie mogą stanowić piękne, kolorowe wypełnienie pokoju – nie tylko dziecięcego. My swoją drogą planujemy jeszcze w tym pokoju upchnąć jedną półkę na książki, bo te po prostu już się nie mieszą i są poukładane w dwóch rzędach 🙂

Na te pomniejsze zabawki, na które w danej chwili ‚jest szał” kupiłam przepiękne i przede wszystkim porządne kosze na zabawki. Pastelowa sowa i kolory tukan idealnie się wkomponowały w całość pokoju. Do tego jest jeszcze kosz ‚Panda’ w którym umieściliśmy pozostawione po przetrzebieniu zabawek pluszaki (którymi nasze dzieci po prostu gardzą – u Ciebie też tak jest?). Do tego mają zabawki w tej ogromnej szafie, którą po części im zostawiliśmy, oraz pod łóżeczkami i kanapą.

Kosz na zabawki Tukan
Kosz na zabawki Tukan
Kosz na zabawki Sowa
Kosz na zabawki Panda

Głównym różowym akcentem jest znany chyba większości stolik z IKEA. Do niego dokupiliśmy dwa krzesła – błękitne i różowe. Jak widać – młodsza część rodzeństwa bawi się przy nim znakomicie 🙂 Poduszki i całe wykończenie pokoju zostało dobrane w sumie pod ten mebel. Kanapa to również IKEA i spadek po ‚starym pokoju’ brata 🙂 Pomimo, że jest ciemno szara, to już przestała mi przeszkadzać w tym pomieszczeniu. Nawet zasłony nam się ładnie zgrały, nie licząc tego, że są o kilka tonów ciemniejsze. Co do zasłon – są mega! Dzięki temu, że są dosyć grube i ciężkie, to perfekcyjnie zaciemniają pokój dzieciaków, kiedy idą na drzemkę w ciągu dnia. Nie są to typowe zasłony day-night, ale naprawdę jak za tą cenę – robią swoją robotę na medal.

Różowy stolik IKEA
Różowy stolik IKEA, karty CZU CZU
Różowy stolik IKEA
Pościel Zumizou
Pościel Zumizou
Ramka 'My first year'
Ramka 'My first year'
Drewniane domki - recycling 🙂

Dobre rady:

  • Rozrysuj sobie wcześniej plan pokoju i wszystkich mebli – abyś potem nie musiała latać z meblami i ich w kółko przestawiać marnując na to bez sensu czas
  • Zaplanuj wcześniej zarówno ustawienie mebli, ja i wykorzystaną kolorystykę. Dzięki temu będziesz mogła szukać dodatków od razu w określonej kolorystyce
  • Planując uwzględnij miejsce do przechowywania skarbów dziecięcych oraz zabawek, którymi Twoje dzieci bawią się rzadko, więc nie muszą być na wierzchu
  • Postaw na neutralne odcienie najlepiej w jasnej kolorystyce – dziecięce zabawki naprawdę są już wystarczającą dekoracją
  • Jeśli masz dzieci drzemiące w ciągu dnia – kup koniecznie grubą zaciemniającą zasłonę
  • Zabawki – zaplanuj czas na ich przebranie – z pewnością częścią z nich już się nie bawią. U nas wymieniamy zabawki co kilka miesięcy – te które idą w odstawkę idą do piwnicy. Po kilku miesiącach wracają i dzieciaki się cieszą jak z nowych!

… czy będzie dalsze odliczanie?

Nigdy nie mów nigdy 🙂 Jak na razie musimy uporać się z TYM pokojem i zrobić z niego nasze gniazdko – chociaż na kilka lat 🙂 A później się zobaczy, może ta metamorfoza pokoju dziecięcego nie będzie ostatnią?

Poniżej znajdziesz jeszcze trochę zdjęć z pokoiku oraz listę rzeczy, które się w nim znajdują 🙂

Całuski

Gosia

Pościel Zumizou
Po metamorfozie
Walizeczki na pierdółki 🙂
Biblioteczka
Przewijak
Ujecie z przewijaka
Blokada do drzwi - serio 🙂
Dywanik Piotrka

Dla ułatwienia podpinam Ci linki do użytych w pokoiku rzeczy:

  • Łóżeczka Pinio Mini TUTAJ
  • Szuflady Pinio Mni TUTAJ
  • Komoda Pinio Mini TUTAJ
  • Przewijak Pinio Mini TUTAJ
  • Wykładzina KOMFORT
  • Półki IKEA TUTAJ
  • Regał IKEA TUTAJ
  • Zegar IKEA TUTAJ
  • Stolik IKEA TUTAJ
  • Krzesełka IKEA TUTAJ
  • Kanapa IKEA TUTAJ
  • Dywanik droga HM TUTAJ
  • Poduszki Leroy Merlin
  • Zasłonki Leroy Merlin
  • Kosz na zabawki Panda HM TUTAJ
  • Kosze na zabawki – Tukan i Sówka TUTAJ
  • Lampki chmurki IKEA TUTAJ
  • Ramki na zdjęcia Pierwszy Rok kupiona na Allegro, ale dostępne też TUTAJ
  • Pościel TUTAJ

You may also like